czwartek, 12 listopada 2015

O liście, który miał zostać nieprzeczytanym [DA]

Witam Was ^^
Znów trochę mnie nie było, jakoś tak często to powtarzam :P
Ostatnio wpadłam w nowy fandom, a dokładniej Dary Anioła :D
Efektem tego jest nowy fanfic :D
Z ostrzeżeń dodam, że zawiera Maleca, zatem hejterów zapraszam do krzyżyka w prawym górnym rogu :D

Ode mnie to by było na tyle, zapraszam do czytania ^^



Alec leżał na łóżku pogrążony w rozmyślaniach gdy drzwi do jego pokoju otworzyły się.
- Wiedziałem, że Cię tu znajdę. Nie wychodzisz stąd praktycznie w ogóle - usłyszał głos Jace'a.
- Po prostu jestem zmęczony - mruknął Alexander niechętnie podnosząc się do pionu.
- Nikt ci tego nie broni - blondyn wszedł do pokoju i zamknął drzwi. Alec usiadł po turecku na łóżku wpatrując się w chłopaka.
- O co ci właściwie chodzi?
- O to że nas unikasz! Na polowaniach mówisz tylko tyle, ile jest to absolutnie niezbędne, a kiedy wracamy do Instytutu nagle znikasz. Co. Się. Dzieje. Chcę wiedzieć. Teraz - Jace założył ręce na piersi i podszedł maksymalnie blisko do łóżka Aleca.
- Nie zamierzam z tobą o tym rozmawiać - Alexander starał się, by jego głos brzmiał pewnie, ale wiedział, że lekko się załamał.
- Alec. Jestem twoim bratem…
- Nie jesteś - przerwał mu Lightwood. - Chciałbym, żebyś był, ale nie jesteś.
Jace pokręcił głową.
- Zmieniasz temat. Tak bardzo boisz się prawdy?
- Po prostu jesteś ostatnią osobą, z którą chciałbym teraz rozmawiać.
- Więc wytłumacz mi chociaż dlaczego?! Co takiego zrobiłem, że mnie znienawidziłeś?
Alexander poczuł piekące łzy w kącikach oczu, ale zmusił się, by nie pozwolić im popłynąć.
- Idź stąd. Zanim padną słowa, które narobią więcej szkody niż pożytku - wbrew wszystkim emocjom, które w nim buzowały, jego głos był niemal spokojny.
- Przyjdę później. Może wtedy przestaniesz mnie traktować jak wroga - rzucił blondyn i wyszedł, mocno trzaskając drzwiami. Alec zamknął oczy, pozwalając kilku łzom spłynąć mu po twarzy. Potem otarł je wierzchem dłoni i wyciągnął z szafki przy łóżku zeszyt i długopis. Potem zaczął pisać, przelewając na papier wszystko, co czuł. Cały ból, wszystkie emocje, z każdym kolejnym słowem czując coraz większą ulgę. Później odłożył niezamknięty notes na miejsce obok siebie na łóżku a sam skulił się i pomimo tego, że było ledwie południe, zasnął.
***
Jace cicho wszedł do pokoju swojego parabatai. Emocje opadły i teraz chciał na spokojnie porozmawiać z Aleciem. Spostrzegł, że chłopak śpi i chciał się wycofać, dostrzegł jednak otwarty zeszyt i swoje imię w nagłówku tekstu. Po chwili wahania przycupnął na brzegu łóżka i zaczął czytać pochyłe pismo przyjaciela

List do Jace'a Waylanda, którego nigdy nie wyślę
Jace,
Nigdy nie myśl, że Cię nienawidzę. Nie byłbym w stanie Cię nienawidzić. Choć od miłości do nienawiści jest wystarczająco cienka linia by z łatwością ją przekroczyć.
Nic z tego nie rozumiesz prawda? To jest nas dwóch. To wszystko jest za trudne. Ale prawda jest taka, że bałem się spojrzeć Ci w oczy.
Przez ostatnie dwa lata byłem w Tobie szaleńczo zakochany. Ironiczne, prawda? Nie wolno darzyć swojego parabatai żadnym głębszym uczuciem. A już na pewno, jeśli Twoim parabatai jest drugi mężczyzna. Tak strasznie nienawidziłem wtedy samego siebie. Myślałem, że już nigdy się od tego nie uwolnię, ale stało się inaczej.
Spotykam się z kimś. Z mężczyzną. Z Podziemnym. Z czarownikiem. Z Magnusem Banem.
Wolę nawet nie myśleć, co byś zrobił, gdybyś się dowiedział o tym wszystkim. Wtedy pewnie byś mnie znienawidził. A mnie wcale by to nie zdziwiło.
Zaczynam się plątać. Chyba czas przestać się kompromitować, nawet przed samym sobą. Bo przecież nigdy nie dostaniesz tego listu.
Twój na zawsze, Alexander Lightwood.

Jace wpatrywał się w kartkę w milczeniu.
- Alec, ty idioto - powiedział nieco zbyt głośno. Chłopak poruszył się niespokojnie a potem otworzył oczy. Gdy tylko spostrzegł Jace'a trzymającego w ręce jego notes, podniósł się gwałtownie i wyrwał mu go z ręki.
- Weź go, i tak już to przeczytałem - powiedział blondyn głosem wypranym z emocji.
- Nie miałeś prawa - wysyczał Alec.
- Był do mnie, więc chyba jednak miałem. Wiesz co ci powiem?
- Że jestem obrzydliwy?
- Że jesteś kompletnym idiotą. Jak mogłeś sądzić, że znienawidzę Cię za coś takiego?
Alec zamrugał.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Jesteś moim przyjacielem, to naprawdę nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Zawsze będę obok, nieważne co się stanie - powiedział Jace i, ku zdziwieniu czarnowłosego, przytulił go lekko. Alec przymknął oczy uśmiechając się lekko pod nosem. Nagle ponad ramieniem Jace'a spojrzał na zegar, zaklął cicho i dość szybko się odsunął. Blondyn spojrzał na niego z niezrozumieniem.
- Za pół godziny powinienem być w Central Parku. Magnus pewnie niedługo tam będzie, zabije mnie, jeśli się spóźnię.
- Więc musisz się spieszyć - Jace uśmiechnął się lekko. - Nie przeszkadzam ci już.
- Dzięki, Jace. Wiesz, za wszystko.
Blondyn uśmiechnął się tylko lekko i wyszedł.
***
43 minuty później Alec wpadł do Central Parku, zziajany, w rozpiętym płaszczu i z rozwianymi włosami. Rozejrzał się, ale nigdzie nie dostrzegł czarownika. Westchnął cicho i pokręcił głową. Już miał zawrócić, gdy nagle usłyszał za sobą głos Magnusa.
- Znowu się spóźniłeś, Alexandrze.
- Wiem, przepraszam. Ale pokłóciłem się z Jacem a potem zasnąłem i nagle zrobiło się późno. Znowu zawaliłem, prawda?
- Ciesz się, że tak za Tobą szaleję, inaczej nie czekałbym na ciebie ani chwili dłużej - Bane uśmiechnął się pod nosem, a potem chwycił Lightwooda w pasie i przyciągnął go do pocałunku.
- Mógłbym tak ciągle - rzucił Alec, od razu rumieniąc się wściekle.
- Jakoś mi to nie przeszkadza - uśmiech Magnusa powiększył się i czarownik znów pocałował Łowcę. - Idziemy na spacer?
- Z tobą zawsze - Alexander uśmiechnął się nieśmiało, a potem chwycił swojego chłopaka za rękę. Drugą dłoń schował do kieszeni i wyczuł tam kawałek papieru. Wyciągnął go i rozpoznał pismo Jace'a. Na kartce było napisane tylko kilka słów 'Nigdy nie przepraszaj za własne szczęście'. Czarnowłosy uśmiechnął się szerzej i, ku zdumieniu Magnusa, przytulił się do niego lekko.
- Kocham Cię, wiesz? - powiedział, czując rumieniec wpływający mu na twarz. Bane nie odpowiedział, tylko pochylił się, całując go delikatnie.
Dla takich chwil warto się czasem sprzeciwić światu - przemknęło Alecowi przez myśl.



Iii dotarliśmy do końca :D
Jak Wam się podobało? ^^
Liczę na komentarze :D
Do napisania!
~Ariadne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz