sobota, 28 listopada 2015

Prezent ślubny (1) [DA]

Witajcie :D

Nadal siedzę w Darach Anioła, czego efektem jest ten oto fanfic, który jestem zmuszona podzielić na dwie części.
Jak zawsze to Malec, naprawdę uwielbiam tę dwójkę <3
Z ostrzeżeń, opowiadanie jest okrutnie niekanoniczne i chyba trochę zbyt urocze :D

Nie przedłużając, zapraszam na pierwszą część "Prezentu ślubnego" ^^



Alec odwrócił się do niej twarzą jednocześnie poprawiając koszulę. Nagle osunął się na ziemię. Na twarzy Magnusa widać było tylko przerażenie. Przyklęknął przy chłopaku przykładając mu dłoń do szyi, chcąc sprawdzić puls. Najwyraźniej go nie poczuł, bo gdy podniósł wzrok, w jego oczach błysnęły łzy. Clary poczuła zimny pot na plecach; zabiła go.

Co się stało? Może zaczniemy od początku…
***
Do ślubu Aleca i Magnusa zostało 36 dni, a Clary nadal nie miała dla nich prezentu. Owszem, miała pewien pomysł, ale nie była pewna, czy ma on szansę powodzenia. Rozmyślając, siedziała na łóżku i bezmyślnie bazgrała w szkicowniku. Nagle spojrzała na swoje dzieło i uśmiechnęła się lekko. Na papierze widniał zarys runy, której z całą pewnością nie było w Szarej Księdze. Obok runy zapisane było jedno słowo; nieśmiertelność.
***
Clary siedziała w bibliotece instytutu, czekając na jednego z Cichych Braci, z którymi skontaktowała się kilka dni wcześniej. Trzymała na kolanach szkicownik. Po chwili pojawił się tam brat Jeremiasz, co ucieszyło Clary; był jednym z "milszych" braci, jeśli można to tak ująć. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i skłoniła mu głową.
Witaj, Clarisso. Chciałaś się widzieć z jednym z nas, jaki był powód tej prośby? - usłyszała w głowie dziewczyna i mimowolnie wzdrygnęła się lekko.
- Chodzi o runę, którą udało mi się narysować. Na pewno nie ma jej w Szarej Księdze, sprawdziłam. Chciałabym wiedzieć, jaką moc ma ta runa.
Pokaż mi ją, Clarisso
Clary podała mu szkicownik. Jeremiasz otworzył go i dotknął chudą dłonią kartki, przesuwając palcami po krawędziach rysunku. Potem podniósł głowę i kiwnął nią w stronę dziewczyny.
Nieśmiertelność, wieczne życie. To bardzo potężna runa, ale i bardzo niebezpieczna. Niewielu byłoby w stanie przyjąć ją bez uszczerbku na zdrowiu.
- Skąd mam wiedzieć, czy ktoś jest wystarczająco silny by móc przyjąć tę runę? - zapytała Clary.
Nie jesteś w stanie tego stwierdzić. Możesz zaryzykować. Ale nigdy nie będziesz pewna.
- Co może się stać, jeśli ktoś zbyt słaby przyjmie tę runę?
Trudno jednoznacznie określić. Może umrzeć, ale może nawet tego nie odczuć. Wszystko zależy od osoby.
Ruda zamyśliła się, przygryzając wargę.
Potrzebujesz ode mnie czegoś jeszcze? - zapytał ją Jeremiasz.
- Nie, dziękuję ci bardzo - odparła dziewczyna.
Pilnuj tej runy. Nie może wpaść w niepowołane ręce.
- Tak zrobię.
Jeremiasz oddał jej szkicownik, skinął jej głową i wyszedł. W drzwiach minął się z Jacem. Blondyn odprowadził go wzrokiem a potem przeniósł oczy na Clary.
- Czego on znowu od ciebie chciał? - zapytał.
- To raczej ja chciałam jego pomocy. I nie, nie powiem Ci o co chodzi.
- Zawsze masz jakieś sekrety. Jestem twoim chłopakiem, nie należy mi się trochę szczerości?
- Nie w tej sprawie - odparła Clary. - To nie ma nic wspólnego z Tobą.
Jace pokręcił głową.
- Obiecaj mi tylko, że jeśli coś będzie się działo, to przyjdziesz z tym do mnie, a nie będziesz próbowała radzić sobie z tym sama.
- Obiecuję - Clarissa uśmiechnęła się lekko, a Herondale podszedł do niej i przyciągnął ją do pocałunku.
- Jak tylko skończy się zamieszanie ze ślubem Aleca, musimy pomyśleć o naszym własnym - powiedział.
- Czy to były oświadczyny? - Clary uniosła brew.
- Może - Jace uśmiechnął się tajemniczo.
***
- Raz, dwa, trzy, obrót - Magnus instruował swojego narzeczonego w tańcu. Alex miał problem żeby nadążyć jednocześnie za muzyką i za instrukcjami Bane'a i w końcu potknął się i upadł na ziemię. Magnus pstryknął palcami, a muzyka nagle przestała grać. Potem pomógł Alecowi wstać i posadził go na kanapie.
- W takim tempie to prędzej się zabijesz niż nauczysz się tańczyć.
- Mówiłem Ci, że nie umiem tańczyć i że nigdy się tego nie nauczę - syknął Alec.
- Nigdy nie mów nigdy, słońce - Magnus uśmiechnął się promiennie. - Próbujemy jeszcze raz?
Nim Alec zdążył odpowiedzieć ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otworzę - rzucił Lightwood. Bane zaśmiał się cicho i odprowadził chłopaka wzrokiem. Alec otworzył drzwi i uśmiechnął się, gdy dostrzegł za nimi Clary.
- Dobrze cię widzieć - powiedział.
- Ciebie też - Fray odwzajemniła uśmiech. - Jak nastroje przed wielkim dniem?
- Poza tym, że nadal nie umiem tańczyć, to czuję się świetnie. Nigdy bym nie pomyślał, że ja i Magnus, że nam się uda.
- Ja zawsze wierzyłem, że będziemy mieli swój happy end - Bane pojawił się za chłopakiem i objął go w pasie. - Cześć, Clary, wejdziesz?
- Właściwie, to chciałam porozmawiać z Aleciem. Na osobności.
- Nie mam przed Magnusem żadnych tajemnic - Lightwood zmarszczył brwi.
- Ale ja mam. Alec, proszę. To ważne.
Czarnowłosy westchnął i wyplątał się z ramion narzeczonego.
- Niedługo wrócę, okej? - powiedział do niego, całując go lekko. Potem zarzucił kurtkę na ramiona i wyszedł z mieszkania razem z Clary. Przez moment szli w ciszy w stronę parku. Tam usiedli na ławce, a Alec spojrzał na dziewczynę pytająco.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- Myślisz czasem o tym, że Magnus będzie żył jeszcze długo, a ty kiedyś umrzesz?
- Dziękuję za przypomnienie o tym jakże radosnym fakcie - chłopak zmarszczył brwi.
- A gdyby wcale nie musiało tak być?
- Do czego dążysz?
- Gdybyś... Hipotetycznie, mógł być nieśmiertelny?
- Clary, przestań mówić zagadkami, o co ci chodzi?
- O to - dziewczyna wyjęła z torby szkicownik i pokazała mu szkic, który tydzień wcześniej pokazała Jeremiaszowi. - Runa nieśmiertelności.
- Nie ma takiej w Szarej Księdze, jestem pewien...
- Nie ma. Stworzyłam ją.
- Więc skąd pewność, że to właśnie runa nieśmiertelności a nie choćby umiejętności kulinarnych? Swoją drogą taka też by się przydała, dla Izzy.
Clary zaśmiała się.
- Przydałaby się - potwierdziła. - A co do twojego pytania... Pokazałam ją bratu Jeremiaszowi.
- Określenie "pokazać coś" cichemu bratu jest dosyć zabawne, nie sądzisz?
- Może trochę, ale jestem pewna, że wiesz o co mi chodziło.
Alec kiwnął głową i zamyślił się.
- Miałam wątpliwości czy pokazać ci tę runę... Bo nie każdy może być w stanie ją przyjąć bez uszczerbku na zdrowiu, tak powiedział Jeremiasz.
- Jak poważny może być ten... Uszczerbek? - Alec zawahał się.
- Możesz nic nie odczuć, ale... Możesz umrzeć.
Przez kilka chwil Alec milczał, więc Clary postanowiła przerwać tę ciszę.
- Nie mówiłabym ci o tym, gdyby nie to, że wierzę że możesz być wystarczająco silny. Jesteś najstarszym dzieckiem w rodzinie, oni podobno są najpotężniejsi... - dziewczyna przerwała i pokręciła głową. - Wybacz, mieszam.
- Może trochę - Alexander uśmiechnął się lekko. - To nie jest decyzja, którą można podjąć od tak.
- Wiem że nie. Weź ten rysunek, pogadaj z Magnusem i podejmij decyzję. Tylko daj mi znać wcześniej, muszę wiedzieć, czy to się liczy jako prezent czy muszę wymyślić coś innego - Clary uśmiechnęła się szeroko. Alec zaśmiał się tylko a potem, ku zdziwieniu dziewczyny, przytulił ją lekko.



Oto pierwsza część, jak wrażenia? ^^
Liczę na komentarze :D
Do napisania, Ariadne ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz