Mam dla Was drugą część fanfica z Darów Anioła "Prezent ślubny" (za tytuł wińcie moją Z.O.O., ja miałam bardziej kreatywne pomysły :D )
Nie przedłużając, zapraszam na ciąg dalszy opowieści ^^
***
- Alexandrze, o czym tak myślisz? – Magnus dotknął ramienia
siedzącego obok chłopaka. Alec spojrzał na niego zdezorientowany.
- O niczym. W ogóle nie myślę.
- To już zauważyłem, że nie myślisz – rzucił ironicznie
Bane. Alec naburmuszył się.
- No już, nie bądź zły. Co się dzieje?
- Nic się nie dzieje – odparł Lightwood.
- Jasne, jasne. A tak naprawdę?
Alec westchnął cicho i odwrócił głowę.
- To przez tę rozmowę z Clary – powiedział.
- Wiedziałem, ta dziewczyna zawsze coś sprowadzi.
- Będziesz mnie kochał jak zrobię się stary i pomarszczony?
– zapytał go nagle Alec.
- Co to w ogóle jest za pytanie? – Bane zmarszczył brwi.
- Po prostu odpowiedz.
Magnus chwycił go za podbródek i pocałował mocno, ucinając
wszelkie wątpliwości.
- Jesteś strasznie głupi, Alexandrze – poinformował go, gdy
przerwali pocałunek. Alec bez słowa wtulił się w niego mocno, mrucząc coś w
jego koszulę. Magnus bez słowa objął go, opierając podbródek na czubku jego
głowy.
- Przypominam ci, że nadal nie umiesz tańczyć - powiedział
po chwili uśmiechając się lekko.
- Czasami cię nienawidzę - odparł Alec odwzajemniając
uśmiech. Czarownik objął go tylko mocniej i przyciągnął do pocałunku.
***
- Clary? - Jace wszedł do biblioteki, ostatniego miejsca,
gdzie jeszcze nie szukał dziewczyny.
- Tu jestem - usłyszał gdzieś z drugiego końca
pomieszczenia. Clary siedziała zamyślona na ziemi oparta o półkę.
- Szukałem Cię. Martwiłem się, co się dzieje?
- Po prostu chciałam pomyśleć. Zastanawiam się, czy dobrze
zrobiłam rozmawiając z Aleciem.
- Co mogłoby być w tym złego? - zdziwił się chłopak
podchodząc bliżej.
- Nie wiem, ale... Mam wrażenie, że mieszam mu w głowie.
- Za dużo myślisz - odparł Jace i objął ją lekko i pocałował
w czoło.. - Chodź, idziemy na zakupy - dodał po chwili.
- Na zakupy? Po co?
- Ostatnio mówiłaś, że nie masz sukienki na ślub, musimy ci
jakąś załatwić.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i razem, objęci, wyszli z
biblioteki.
***
Ceremonia trwała już od dobrych dwudziestu minut. Para młoda
nałożyła sobie już obrączki. Clary i Jace, jako druchna i drużba stali za nimi
i uśmiechali się radośnie
- Na mocy nadanych mi praw ogłaszam was małżeństwem -
powiedział mistrz ceremonii. Magnus chwycił Aleca w pasie i przyciągnął go do
pocałunku, wywołując mały wiwat wśród zgromadzonych w sali osób. Gdy przerwali
pocałunek Lightwood odwrócił się do Clary i spojrzał na nią uważnie.
- Clary, narysujesz mi tę runę? - zapytał ją.
- Jesteś... Jesteś pewien? - uśmiech w jednej chwili spłynął
z twarzy dziewczyny.
- Jestem. Kazałaś mi to dobrze przemyśleć, porozmawiać z
Magnusem i podjąć decyzję. Podjąłem ją. Teraz pytam, czy mi pomożesz.
Dziewczyna zawahała się przez moment a potem pokiwała głową.
Alec uśmiechnął się lekko i zsunął z ramion marynarkę i koszulę do połowy
pleców.
- Narysuj ją na karku, chyba będzie dobrze.
Rudej zaczęły się trząść ręce. Wyciągnęła z torebki stelę i
zbliżyła się do chłopaka. Przyłożyła czubek narzędzia do skóry Lightwooda i
zaczęła powoli wycinać na skórze ten sam kształt, który miliony razy rysowała w
szkicowniku. Miała wrażenie, że minęło wiele czasu nim kształt na karku
chłopaka został skończony. Wtedy cofnęła się, ściskając kurczowo stelę w dłoni.
Alec odwrócił się do niej twarzą jednocześnie poprawiając
koszulę. Nagle osunął się na ziemię. Na twarzy Magnusa widać było tylko
przerażenie. Przyklęknął przy chłopaku przykładając mu dłoń do szyi, chcąc
sprawdzić puls. Najwyraźniej go nie poczuł, bo gdy podniósł wzrok, w jego oczach
błysnęły łzy. Clary poczuła zimny pot na plecach; zabiła go. Mogła się nie
zgodzić, mogła w ogóle nie pokazywać mu tej runy.
Co ja zrobiłam
przemknęło jej przez myśl.
Nagle, Alec otworzył oczy. Oczy, które nie były już barwy
czystego błękitu; teraz łączyły w sobie również barwy złota i zieleni. Magnus
otarł łzy i pomógł chłopakowi wstać, a potem objął go w pasie jakby się bał, że
znowu upadnie.
-'Udało Ci się, Clarisso. Twój przyjaciel może cieszyć się
nieśmiertelnością' - usłyszała w głowie dziewczyna. Odwróciła się i w tłumie
gości dostrzegła brata Jeremiasza.
- Udało się - powiedziała drżącym głosem, patrząc na Aleca.
- Udało? - zdziwił się lekko chłopak. - Myślałem, że po
prostu wyszedłem. z tego bez szwanku.
- Udało się, wszystko poszło tak jak powinno, runa działa,
tak powiedział brat Jeremiasz - wyszeptała, a potem zaczęła płakać. Ukryła
twarz w dłoniach łkając spazmatycznie. Jace objął ją mocno i spojrzał na
swojego parabatai ponad ramieniem dziewczyny.
- Czy ktoś byłby w stanie mi wytłumaczyć, co tu się właśnie
wydarzyło?! - zapytał.
- Dzięki twojej obecnie zapłakanej dziewczynie, ja i
Alexander będziemy mieli prawdziwy happy end - odpowiedział mu Magnus
uśmiechając się szeroko.
- A dokładniej... Runa, którą mam teraz na karku, to runa
nieśmiertelności. - dodał Alec, patrząc
na swojego teraz już męża z miłością.
- Ale... Takiej przecież nie ma - odparł Jace.
- Clary ją stworzyła, upewniła się u Cichych Braci, czy na
pewno ma takie działanie, a potem mi o niej powiedziała. A ja postanowiłem
zaryzykować, mimo, że mogłem tego nie przeżyć.
Komuś z tłumu gości wyrwał się radosny okrzyk, a potem całą
salę wypełniły owacje.
- Więc będziecie żyli długo i szczęśliwie. Jak w bajkach -
uśmiechnął się Jace. - Szczęścia na nowej drodze życia.
Clary wyplątała się z ramion swojego chłopaka i popatrzyła
na Aleca.
- Nigdy więcej nie proś mnie o coś takiego. Myślałam że Cię
zabiłam. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła - powiedziała, ocierając łzy z
twarzy. Lightwood bez słowa objął ją lekko.
- Dziękuję. Strasznie ci dziękuję - wyszeptał. Potem odsunął
się od niej i popatrzył na resztę zgromadzonych.
- Chyba czas zacząć świętować, w końcu mamy co - rzucił z
lekkim uśmiechem.
Potem ktoś zaczął grać na pianinie (Alec podejrzewał o to
Jace'a) a Magnus przyciągnął go do siebie do pierwszego tańca. Wiedział, że jego miejsce jest tu, w
ramionach mężczyzny, który go kochał i którego on kochał.
To był pierwszy z wielu czekających go dni nieśmiertelności.
A owa nieśmiertelność zapowiadała się całkiem przyjemnie.
No i koniec :D
Ktoś spodziewał się nieszczęśliwego zakończenia? Wiecie, ze takie miało być w pierwotnym założeniu? :D
Ale stwierdziłam, że chyba jednak nie potrafię ranić, nawet fikcyjnych postaci, więc niech już mają swój happy end :D
Do napisania!
~Ariadne
Ktoś spodziewał się nieszczęśliwego zakończenia? Wiecie, ze takie miało być w pierwotnym założeniu? :D
Ale stwierdziłam, że chyba jednak nie potrafię ranić, nawet fikcyjnych postaci, więc niech już mają swój happy end :D
Do napisania!
~Ariadne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz